No i stało się. Miarka się przebrała. Po hucznych, licznych i buńczucznych zapowiedziach przedstawicieli środowiska tzw. komitetu obrony demokracji padła kolejna, bardzo odważna deklaracja. Patrząc jednakże wstecz, to czego już nie mówili ludzie związani z KOD-em? Redaktor Żakowski marzył o polskim hamasie, postrzegał Kijowskiego jako nieskalanego bojownika, który w imię poświęcenia za wyższe wartości takie jak demokracja i tolerancja porzuca własną rodzinę i dzieci i idzie walczyć za "wyższą ideę". No cóż, w tych wypowiedziach był poruszany wątek wojny, hamasu a dzisiaj nadszedł czas na wskrzeszenie państwa podziemnego. Autorem tej odważnej deklaracji jest oczywiście sam pan Kijowski, który widząc jak dramatycznie załamuje się popularność jego organizacji przystąpił do medialnej ofensywy wykorzystując do tego słynny i jakże dramatyczny incydent, który wydarzył się na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka".
Obecnie wypadałoby zapytać Pana Kijowskiego jak wyobraża sobie kształt tego państwa podziemnego i jaką rolę by dla siebie wybrał. Czy marzy mu się stanowisko premiera rządu na uchodźdztwie rezydującego w Berlinie lub Brukseli? Czy też wolałby stanąć na czele oddziału bojowego wykonującego wyroki na wysoko postawionych przedstawicieli kaczystofskiego reżimu? Jestem osoboście ciekaw, gdzie KOD prowadziłby werbunek do swojej organizacji działającej w konspiracji. Zapewne najbardziej prawdopodobnym miejscem będą tu łamy GW i newsweeka, będącymi praktycznie organami prasowymi tejże organizacji. Czy "naczelnik" Kijowski stanie na wysokości zadania? Dowiemy się niebawem.
